Niemczuk i kraina Trolli
- Dodano:
- Autor: Ireneusz Szczepaniak
- Kategoria: Muzyka
Minęły ponad trzy lata od dnia, w którym miałem okazję posłuchać Grzegorza Niemczuka w Norwegii. Teraz nadarzyła się kolejna okazja – w południowo-zachodnim Mandal, w którym pianista występował w ramach zakończonej przedwczoraj jesiennej trasy koncertowej po mistycznej krainie Trolli.
Przeglądam oficjalną stronę pianisty. Widzę, że w Norwegii realizuje się artystycznie coraz częściej. Po raz pierwszy wystąpił tam w roku 2011 – dwa lata po ukończeniu studiów, by w kolejnym roku (w tym samym miejscu!) zagrać kolejny recital... Dalej był już występ w Lørenskog (2014), o którym z takim zachwytem pisałem...
Rok 2015 przyniósł powrót zarówno do Lørenskog, jak i do Eidsvoll – miejscowości, w której w Norwegii debiutował. A rok ubiegły objął dwie kolejne – Årnes i Spangereid.W roku bieżącym? Najpierw widzimy luty i recitale w Lørenskog, Ullensaker i Oslo. W czerwcu Spangereid, tym razem w duecie z pianistką Anną Lipiak. Dalej lipiec i kolejne dwa występy – jeden w Voss, ale przede wszystkim drugi w Bergen, podczas międzynarodowego festiwalu "Grieg in Bergen", festiwalu dedykowanemu "Chopinowi Północy", na który zapraszani są najwybitniejsi wykonawcy muzyki Edwarda Griega.
I trasa właśnie zakończona, podczas której Niemczuk odwiedził sześć miejscowości: Kongsberg, Nittedal, Porsgrunn, ponownie Eidsvoll, Farsund i wspomniane na początku Mandal.
W zapowiedziach widzimy już luty 2018 roku i potwierdzone kolejne recitale w norweskich miejscowościach (Oslo, Årnes, Storfjord, Fosnavag, Ullensaker i Os).
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Norwegia stała się dla Niemczuka "szczęśliwą gwiazdą". Dla każdego artysty nie ma chyba nic lepszego, niż "występ rodzący występ". A w tym konkretnym przypadku tak to właśnie wygląda (po zakończeniu recitalu w Mandal dziękując powiedział: "Do zobaczenia za rok"). I dobrze! Niemczuk w Polsce praktycznie już nie występuje, w kalendarium pojawiają się natomiast coraz częstsze występy w Japonii i Ameryce Południowej. Jeszcze do niedawna bardzo nad tym ubolewałem, teraz jednak (chopinowski recital w Mandal tylko mnie w tym utwierdził) życzę Niemczukowi szczęścia na artystycznej drodze. Drodze, która – jak to w przypadku tych największych bywa – przez Polskę raczej nie prowadzi...